czwartek, 26 maja 2011

"Panie, nie ufaj Filipowi" - o św. Filipie Neri (Nereuszu)

Znany był z poczucia humoru i stosowanie nowego na swoje czasy stylu duszpasterstwa. Kiedy czytałem jego biografię, najbardziej poruszyły mnie słowa jednej z jego ulubionych modlitw: "Panie, nie ufaj Filipowi". Widać po tym, że musiał on wielokrotnie doświadczyć, że to Bóg, a nie on sam ma najlepszy plan na jego życie.

Wyobraźmy sobie sytuację, że ktoś skrupulatnie opisuje plan rozwoju samego siebie: wypisuje swoje wady i zalety, wskazuje swoje życiowe cele, wyznacza drogę, która ma doprowadzić go do ich osiągnięcia, po czym na samym końcu pisze: "Panie, nie ufaj mi". Wydaje się, że to działanie nie ma sensu, jest sprzeczne w swojej treści. Bo po co pisać plan swojego rozwoju, skoro i tak na końcu się go zakwestionuje? Myślę jednak, że jest to mimo wszystko najmądrzejsze postępowanie. Głupie byłoby wtedy, kiedy człowiek chciałby wyreżyserować swoje życie od początku do końca. To tak, jakby ktoś napisał arcytrudne dyktando i, nie dając go nikomu do sprawdzenia, naiwnie myślał, że nie zrobił żadnego błędu.

środa, 25 maja 2011

Św. Beda Czcigodny - potężny umysł

Był jednym z największych erudytów średniowiecza. Oprócz wybitnych dzieł teologicznych pozostawił po sobie wiele innych przejawów swojej działalności twórczej, świadczącej o wielkości jego umysłu i otwartym sercu. Napisał wiele wierszy oraz pieśni poetyckich, a swoje książki osobiście ilustrował odpowiednimi rysunkami. Był świetnym historykiem oraz komputystą (czyli osobą zajmującą się konstruowaniem kalendarza liturgicznego). Był również przyrodnikiem i dowodził, że Ziemia jest kulą. Słowem - Beda cieszył się potężnym intelektem.

Myślę, że jeśli człowiek ogranicza się w swoim poznaniu tylko do jednej dziedziny wiedzy, to czyni siebie bardzo ubogim intelektualnie. Nie wystarczy być dobrym biologiem, architektem czy prawnikiem. Trzeba mieć ponad przeciętne kompetencje na kilku polach wiedzy. Wtedy dopiero rodzi się w człowieku pełniejszy obraz świata i dopiero wtedy otwierają się przed nim szerokie horyzonty poznawcze.

niedziela, 22 maja 2011

Św. Rita - miała wejścia w niebie

Za jej przyczyną działo się wiele cudów. Opiszę jeden z nich. Otóż przeorysza Rity kazała jej rano i wieczorem podlewać kawałek suchego drewna, aby ją upokorzyć. Rita była posłuszna temu nakazowi. Ciekawe jak wyglądała mina przeoryszy, kiedy zobaczyła, że po jakimś czasie ten kawałek drewna wypuścił pączki, zakwitł i wydał soczyste winogrona.

Jeśli człowiek jest zaprzyjaźniony z Bogiem, to Bóg pomaga mu w wykonywaniu jego zadań i obowiązków. Nawet jeśli są to jakieś błahe sprawy, to Bóg nigdy nie zostawia swojego przyjaciela. Warto o tym pamiętać, gdy mamy wiele obowiązków na głowie. Tyle jeszcze muszę zrobić - skarżymy się, zamiast pomyśleć o tym, że w tym wszystkim będzie mi pomagał sam Bóg Trójjedyny.

piątek, 20 maja 2011

Ten błysk w oku - o św. Bernardynie ze Sieny

Głosił tak dobre kazania, że żaden kościół nie mógł pomieścić wszystkich jego słuchaczy. Nauczał więc na placach, a podczas jego nauk ludzie masowo się nawracali. Pod wpływem jego słów tylu ludzi szło do spowiedzi, że kapłani padali ze zmęczenia. Rozdawano w tysiącach Komunię Świętą...

Nie wystarczy nauczyć się retoryki, aby być tak przekonującym jak św. Bernardyn. Trzeba jeszcze mieć bardzo głęboką relację z Bogiem. Wtedy właśnie człowiek potrafi z błyskiem w oku mówić innym o Chrystusie, gdyż sam Go doświadczył. Wtedy też chyba nie staje się problemem nakaz z Ewangelii: "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody" (Mt 28, 19a).
Obraz Mattia Pretiego przedstawiający św. Bernardyna 

czwartek, 19 maja 2011

Św. Celestyn V - nie gonił za kasą

Został on wybrany na papieża w wyniku sporów religijno-politycznych. Nie był jednak dobrym następcą św. Piotra. Uważano go za marionetkę królewskich rodów europejskich. Po kilku miesiącach swojego pontyfikatu sam abdykował. Zdawał on sobie bowiem sprawę ze swojej nieudolności i nie mógł sobie poradzić z otaczającym go przepychem, gdyż wcześniej wiódł życie pustelnicze. Nie gonił więc za władzą i bogactwem. Z pokorą wrócił do środowiska z którego wyszedł, czyli do pustelni.

Co za niezwykły czyn! Rezygnacja z władzy i pieniędzy z powodu przekonania o innej przestrzeni swojego powołania. Tylko wielcy ludzie zdolni są do takich rzeczy. Człowiek mały będzie za wszelką cenę trzymał się stołka i portfela.

Benedykt XVI modlący się przed sarkofagiem św. Celestyna V

środa, 18 maja 2011

bł. Stanisław Papczyński - odważnie krytykował

Zanim udało mu się założyć Zgromadzenie Księży Marianów, wstąpił do zakonu pijarów. Nie przechodził obojętnie obok grzechów swoich braci, ale głośno im je wytykał. Szczególnie piętnował niewypełnianie ślubów ubóstwa. Kiedy skrytykował swoich przełożonych za nadużywanie władzy, oskarżono go o awanturnictwo. Po kilku miesiącach rozterek, bł. Stanisław opuścił zakon, aby zapewnić pokój w prowincji. Wtedy z kolei przypięto mu łatkę buntownika i nawet uwięziono w karcerze. Wiemy jednak, że cała ta historia skończyła się założeniem przez niego nowego zgromadzenia.

Ile to razy ludzie boją się zwrócić komuś uwagę. Trzeba nauczyć się być czasem niemiłym. Miłość bliźniego nie polega bowiem na byciu miłym, ale na dążeniu do jego dobra.

wtorek, 17 maja 2011

św. Paschalis - inteligentny gość

Obraz G. B. Tiepolego
przedstawiający św. Paschalisa
Jako młodzieniec bardzo chciał nauczyć się czytać i pisać, jednak jego rodzina nie mogła sobie pozwolić na wysokie koszty edukacji. Co więc wymyślił młody Paschalis? Kiedy szedł na pastwisko pasać owce, zabierał ze sobą przypadkiem zdobyte książki. Gdy w pobliżu przejeżdżał ktoś, kto wydawał się zamożny, Paschalis podbiegał do niego i prosił o przeczytanie jednego słowa bądź zdania, które młody święty próbował zapamiętać. W ten sposób zdobył umiejętność czytania i pisania. Co więcej, w przyszłości stał się wybitnym kaznodzieją i autorem 20 małych traktatów teologicznych.

Świętemu Paschalisowi drukowane na oczy nie szkodziło. Był człowiekiem inteligentnym, który chciał się rozwijać i widział w czytanie i pisaniu ogromną wartość. Trochę to kontrastuje z dzisiejszym poziomem czytelnictwa w Polsce.

poniedziałek, 16 maja 2011

Św. Andrzej Bobola - szlifował swoje serce

Można by długo pisać o jego męczeńskiej śmierci. Ja jednak zwrócę uwagę na drobny szczegół z jego życia, który mnie bardzo zaciekawił. Otóż św. Andrzej miał rzucające się w oczy słabości, o których możemy przeczytać z relacji ludzi mu współczesnych. Był on skłonny do porywczości, gniewu i upierania się przy swoim zdaniu. Ważne jest jednak to, że pracował nad swoimi wadami. Co więcej, przekuwał je nawet na zalety, na przykład na gorliwość w ewangelizacji.

Mam wrażenie, że dzisiaj niewielu ludzi pracuje nad swoim wnętrzem. Niewielu walczy ze swoimi wadami i rozwija swoje talenty. Pewnie duża część ludzi nawet nie potrafiłaby ich wymienić. A jest to arcyważna sprawa w podążaniu drogą świętości. Świętym bowiem nie zostaje się ot tak, ale zostaje się nim poprzez bardzo konkretny duchowy wysiłek.

niedziela, 15 maja 2011

św. Izydor Oracz - zamieniał się z Bogiem problemami

Jego przydomek wziął się stąd, że całe swoje życie pracował na roli. Pewnego dnia pracujący z nim robotnicy donieśli swojemu panu, że Izydor, zamiast spełniać swoje obowiązki na polu, za dużo czasu poświęca na modlitwę w pobliskim kościele. Właściciel przyjechał więc sprawdzić jak wygląda sytuacja. Musiał być nieźle zdziwiony, kiedy zobaczył modlącego się pod drzewem Izydora i dwóch aniołów, którzy orali za niego kawałek pola. Żeby tego było mało, to innego dnia właściciel zobaczył, że Izydor pracuje na polu razem z dwoma aniołami (wykonując więc obowiązki przeznaczone dla trzech osób) i mianował go zarządcą swoich dóbr.

Bóg pomaga swoim świętym nawet w karierze zawodowej. Kiedy bowiem człowiek troszczy się o sprawy Boże, to Bóg troszczy się o sprawy człowieka. Warto czasem więc zamienić się z Panem Jezusem na problemy.

sobota, 14 maja 2011

Tylko Bóg umie tak zaskakiwać - rzecz o św. Bonifacym

Dziś opowiem o ostatnim z grona tzw. "zimnych ogrodników".

Był on sługą pewnej Rzymianki, imieniem Aglais. Razem ze swoją panią postanowili się nawrócić. W tym celu Aglais wysłała Bonifacego, aby przyniósł do ich domu relikwie jakiegoś męczennika. Bonifacy udał się więc do Tarsu, gdzie właśnie trwały prześladowania chrześcijan. Wstawił się on za nimi, przez co poniósł śmierć męczeńską. Wkrótce ciało męczennika trafiło do Aglais. Bonifacy w nieprawdopodobny sposób spełnił swoje zadanie... dostarczył relikwie męczennika swojej pani.

Życie z Panem Jezusem jest pełne niespodzianek. Nikt tak nie zaskakuje i nikt nie ma bardziej pomysłowych scenariuszy na ludzkie życie niż Bóg. On jest po prostu genialny.

piątek, 13 maja 2011

Św. Serwacy - dzięki łasce przekraczał swoje możliwości

Bazylika św. Serwacego w Maastricht
Jako biskup miasta Tongres (dzisiejsza Belgia), odbył pielgrzymkę do grobu św. Piotra. Tam doświadczył cudownego objawienia poprzez które dowiedział się o planowanym najeździe Hunów na jego stolicę biskupią. Kiedy wrócił do domu, zarządził więc przeniesienie biskupstwa do Maastricht. Kilkadziesiąt lat później Hunowie najechali i zniszczyli Tongres...

Człowiek, który żyje w przyjaźni z Bogiem, może dokonywać cudów. Może robić rzeczy, które w zwykłym porządku natury przekroczyłyby jego możliwości. Nie muszą to być od razu cudowne objawienia. Ingerencja Boga może dotyczyć zwyczajnych spraw codzienności. Bo czyż cudem nie jest na przykład spowodowanie czyjegoś nawrócenia albo pomoc w przebaczeniu komuś?

czwartek, 12 maja 2011

św. Pankracy - wykorzystał łaskę

Kiedy miał 8 lat, jego ojciec zginął śmiercią męczeńską za fakt bycia chrześcijaninem. Mimo to kilka lat później, Pankracy razem ze swoim wujem przyjmuje chrzest. Dobrze wiedział, co może go za to spotkać. W wieku zaledwie 14 lat zginął na arenie ścięty mieczem.

Jak bardzo przykład ojca musiał wpłynąć na młodego Pankracego! Zamiast zwyczajnie się wystraszyć, co byłoby łatwiejsze do przewidzenia, to rozwinął się on w odwadze i radykalizmie.

Bóg jest tak wielki, że nawet z najtragiczniejszych sytuacji wyprowadza coś dobrego. Człowiek musi jednak w tych trudnych chwilach zwrócić się do Niego. Musi po prostu skorzystać z łaski, którą Bóg mu właśnie na tę jedną chwilę daje. Widać, że Pankracy przyjął ten dar.
Witraż przedstawiający św. Pankracego w Kościele w Londynie, fot. Lawrence OP

wtorek, 10 maja 2011

Św. Jan z Avili - prymicję świętował z żebrakami

W roku 1525 odprawił swoją pierwszą Mszę Świętą. Na obiad prymicyjny zaprosił... 12 żebraków. Sam im usługiwał.

Ciekawe co myśleli o naszym dzisiejszym świętym jego koledzy, wyświęcani razem z nim. Może padały pod jego adresem oskarżenia - nadgorliwy, popisujący się, głupi. Św. Jan raczej nie przejmował się opinią innych. Gdyby bowiem to robił, to nie zdecydowały się na tak radykalne posunięcie.

Kiedy człowiek zaczyna myśleć o tym, co pomyślą o nim inni, to przegrywa swoje życie. Zamiast realizować dobro, do którego jest wezwany, zaczyna dbać tylko o swój wizerunek wśród innych.

poniedziałek, 9 maja 2011

Św. Pachomiusz - dynamiczna osobowość

W wieku 20 lat, jako młody poganin, został wcielony do legionów rzymskich. Doświadczał surowości armii, aby przyzwyczaić się do trudów żołnierskich. Równocześnie jednak w czasie swojej służby wojskowej zadziwiał się życzliwością i dobrocią, jakiej doznawał od mieszkających w pobliżu chrześcijan. Dostawał od nich pożywienie i  ubranie. Często służyli mu oni pomocą. Pod ich wpływem Pachomiusz nawrócił się i przyjął chrzest. Resztę swojego życia poświęcił Bogu.

Gotowość do zmiany własnego życia, jaką reprezentuje Pachomiusz, jest oznaką wielkości człowieka. Nie wszyscy są bowiem do tego zdolni. Łatwo jest trwać przy tym, jakim się jest, co się robi i co się posiada. Tylko wielcy ludzie potrafią zmieniać się na lepsze, czyli nawracać się.

niedziela, 8 maja 2011

Ze świętym trzeba się liczyć - o św. Stanisławie ze Szczepanowa

Jest rok 1079. Król Bolesław Śmiały, w wyniku zbyt częstych wypraw zagranicznych, traci autorytet, a polscy rycerze zaczynają go potajemnie opuszczać. Polski władca postanawia więc okrutnie mścić się na swoich poddanych. Chce złamać ich opór. W Polsce tylko jeden człowiek ma odwagę mu się przeciwstawić. Jest to biskup Stanisław. Rzuca on klątwę na monarchę i wyklucza go ze społeczności Kościoła, a tym samym zwalnia poddanych od posłuszeństwa królowi.
Sarkofag św. Stanisława w katedrze wawelskiej

Święty to ktoś, z kim trzeba się liczyć. Ma on na tyle mocno ukształtowane serce i charakter, że trudno jest go lekceważyć i jeszcze trudniej kpić z niego. Świętego traktuje się poważnie, a jego słów są słuchane z uwagą - nawet wtedy, kiedy nie pełni on znaczącej funkcji społecznej.

sobota, 7 maja 2011

Święty świętego kształtuje - o bł. Gizeli

Witraż z bł. Gizelą w Bazylice św. Stefana
w Budapeszcie (fot. magro_kr)
Jej nauczyciel z lat młodzieńczych został świętym. Jej mąż również został kanonizowany. Podobnie ich syn. Bł. Gizela potwierdza prawdę, że święci wychowują świętych.

Niezwykłe jest to, że nasze postępowanie może tak mocno wpływać na innych. My często nawet nie wiemy, że pod wpływem naszych czynów lub słów ktoś zmienił się na lepsze lub gorsze. Może dopiero po śmierci usłyszymy "dziękuję" od jakiegoś zbawionego lub jakiejś zbawionej. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę już tu na ziemi, że pośrednio wpływamy na kształtowanie się serc innych ludzi. Powiem więcej: trzeba brać za to częściową odpowiedzialność.

piątek, 6 maja 2011

św. Filip - ufał coraz bardziej

Był jednym z grona Dwunastu. W Piśmie Świętym mamy pokazaną jego piękną drogę prowadzącą do zawierzenia Jezusowi. Na początku, w opisie rozmnożenia chleba czytamy, że na pytanie Jezusa: "Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?" Filip odpowiada bardzo realistycznie, że nie mają tyle pieniędzy, aby kupić jedzenia dla wszystkich. Chwilę później mogło być mu trochę głupio, bo na własne oczy widzi niewytłumaczalny cud. Z kolei podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus mówi do niego z wyrzutem: "Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś?". W końcu w Dziejach Apostolskich czytamy: "«Wstań i idź około południa na drogę, która prowadzi z Jerozolimy do Gazy: jest ona pusta» - powiedział anioł Pański do Filipa. A on poszedł." Historia ta kończy się nawróceniem etiopskiego dworzanina, a Filip zostaje porwany przez Ducha i głosi Ewangelię od miasta do miasta. Widać tu już inny poziom wiary.

Myślę, że w rozwoju wiary chodzi o to, aby coraz bardziej ufać Jezusowi. Wtedy człowiek dokonuje coraz większych dzieł, bo pozwala coraz mocniej działać łasce Bożej w jego życiu.

Link do artykułu M. Jakimowicza, z którego korzystałem

czwartek, 5 maja 2011

św. Stanisław Kazimierczyk - nie musiał podróżować

Kościół Bożego Ciała w Krakowie
Całe jego życie było związane z jedną parafią - Bożego Ciała w Krakowie. To tutaj przyjął chrzest, uzyskał wykształcenie, został kapłanem, głosił porywające kazania i doszedł do świętości. Wszystko to zrobił w jednym miejscu. Nie kombinował za dużo, ale umiał przyjąć prostą drogę, jaką przeznaczył mu Bóg.

Nie jest dobrze przyjmować biernie to, co przynosi życie. Równocześnie jednak także nie jest dobrze ciągle zmieniać swoje miejsce i ciągle szukać czegoś nowego. Świętym trzeba być tam, gdzie się właśnie aktualnie znajdujemy. Myślę, że nieraz ludzie nie wykorzystują dobrze swojego życia, gdyż szukają swojego powołania, zamiast wziąć się za jego realizację.

środa, 4 maja 2011

św. Florian - wiedział kiedy zaryzykować

Żył w czasach brutalnych prześladowań chrześcijan za cesarza Dioklecjana. Był rzymskim legionistą, który został odsunięty od służby wojskowej z racji bycia chrześcijaninem. Kiedy jednak dowiedział się, że jego bracia w wierze są ciężko prześladowani, natychmiast pospieszył im na pomoc. Został przez to schwytany przez władzę i był przymuszany do wyparcia się Chrystusa. Nie zrobił jednak tego i poniósł śmierć męczeńską.
Florian mógł wieść spokojne życie, nie ryzykować ratunku dla prześladowanych braci i sióstr. Pomimo tego zaryzykował i... został świętym.

Świętość to podjęcie ryzyka. Można bowiem wiele stracić, nawet swoje życie. Jednak to, co wtedy się zyskuje, ma niewspółmiernie większą wartość. Pasuje tutaj analogia do ekonomii, która mówi, że zysk to profit za podjęcie ryzyka. Świętość to taka Boża ekonomia.

poniedziałek, 2 maja 2011

św. Atanazy - płynący pod prąd

Ogromnie przyczynił się do zachowania w Kościele prawowierności wiary, sprzeciwiając się zdecydowanie herezji arianizmu. Jednak bardzo wiele go to kosztowało. W ciągu swojej posługi biskupiej w Aleksandrii był aż 5 razy zmuszony do opuszczenia swojego miasta, a na wygnaniu spędził aż 17 lat. Ważniejsza była dla niego wierność prawdzie niż poważanie u ludzi.

Trzeba trochę pomęczyć się z samym sobą, aby dojrzeć do postawy św. Atanazego. Człowiek ma bowiem w sobie naturalną skłonność do zyskiwania sobie sympatii wszystkich wokoło. Lepiej siedzieć cicho, nie narażać się innym, mieć święty spokój niż zwrócić komuś uwagę i napiętnować zło. Święci to ci, którzy uwolnili się od tej naturalnej skłonności.

niedziela, 1 maja 2011

bł. Jan Paweł II

O nim można by bardzo długo pisać. Jest bliski serc tak wielu ludzi. Pewnie każdy czuje się przez niego inaczej poruszony. Podzielę się teraz tym, co mnie najbardziej fascynuje w bł. Janie Pawle II.

Jest to coś bardzo prostego: on umiał pięknie żyć. Oznacza to dla mnie, że potrafił odnaleźć sens w każdej życiowej sytuacji. Doświadczył bardzo wiele cierpienia, a mimo to jego spojrzenie było pełne spokoju. Z kolei jego literackie dzieła (szczególnie te niebędące oficjalnymi dokumentami papieskimi, które bardziej odzwierciedlają jego osobowość) dają ogromną dawkę nadziei. Bije z nich coś bardzo pozytywnego, chociaż często dotyczą rzeczy trudnych. Ponadto na umiejętność pięknego życia składa się dla mnie również znajdowanie czasu na bardzo różnorodne zajęcia. Pamiętamy, że Papież bardzo lubił chodzić po górach, jeździć na nartach, pasjonował się teatrem, a spod jego pióra wyszły wiersze, dramaty, poematy i liczne książki.

Zachęcam Was, do podzielenia się tym, co Was fascynuje w bł. Janie Pawle II.