Znany był z poczucia humoru i stosowanie nowego na swoje czasy stylu duszpasterstwa. Kiedy czytałem jego biografię, najbardziej poruszyły mnie słowa jednej z jego ulubionych modlitw: "Panie, nie ufaj Filipowi". Widać po tym, że musiał on wielokrotnie doświadczyć, że to Bóg, a nie on sam ma najlepszy plan na jego życie.
Wyobraźmy sobie sytuację, że ktoś skrupulatnie opisuje plan rozwoju samego siebie: wypisuje swoje wady i zalety, wskazuje swoje życiowe cele, wyznacza drogę, która ma doprowadzić go do ich osiągnięcia, po czym na samym końcu pisze: "Panie, nie ufaj mi". Wydaje się, że to działanie nie ma sensu, jest sprzeczne w swojej treści. Bo po co pisać plan swojego rozwoju, skoro i tak na końcu się go zakwestionuje? Myślę jednak, że jest to mimo wszystko najmądrzejsze postępowanie. Głupie byłoby wtedy, kiedy człowiek chciałby wyreżyserować swoje życie od początku do końca. To tak, jakby ktoś napisał arcytrudne dyktando i, nie dając go nikomu do sprawdzenia, naiwnie myślał, że nie zrobił żadnego błędu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz