sobota, 30 kwietnia 2011

św. Józef Cottolengo - Boży menadżer


Pod wpływem pewnego wydarzenia postanawia całe swoje życie poświęcić ludziom potrzebującym. Zwykły kapłan, który przecież nie miał zbyt dużo pieniędzy, stawia całe budynki i opiekuje się setkami chorych i biednych. Organizuje wręcz małą wioskę, gromadząc przy sobie dziesiątki współpracowników i wolontariuszy. Codziennie przyjmuje wozy z darami i jedzeniem. Dzisiejszym językiem powiedzielibyśmy, że był znakomitym menadżerem.

Józef  Cottolengo to już któryś z kolei święty na moim blogu, który nie boi się podejmować wyzwań i dokonuje wielkich dzieł. Widzimy więc, że Bóg potrzebuje także ludzi bardzo aktywnych i przedsiębiorczych. Jeśli Ty, który czytasz te słowa, taki/taka właśnie jesteś, to spytaj się po prostu Boga co możesz dla Niego zrobić, aby dojść do świętości.

piątek, 29 kwietnia 2011

św. Katarzyna ze Sieny - prawdziwa liderka

W wieku 21 lat wchodzi w tak głęboką relację z Jezusem, że postanawia być Jego posłanką w całej Europie i dążyć do poprawy sytuacji Kościoła, który właśnie traci autorytet. Zaczyna więc pisać listy do najbardziej wpływowych ludzi na Starym Kontynencie. Jej adresatami są królowie, rządy państw, papież. W końcu udaje się w długie podróże, aby osobiście interweniować. To z jej przyczyny dobiega końca niewola awiniońska papieży. To ona walczy o jedność Kościoła, sprzeciwiając się antypapieżowi. Jedna zakonnica zmienia sytuację w Europie...

Dziś cierpimy na deficyt katolików mocno zaangażowanych w życie społeczne i polityczne. Jedni się boją, inni mówią, że polityka to wielki bagno, a jeszcze innym się po prostu nie chce. A tu trzeba wziąć sprawy w swoje ręce, zanim ktoś niepowołany dojdzie do władzy.

czwartek, 28 kwietnia 2011

Joanna Beretta Molla - po prostu matka

W wieku 39 lat jest matką trojga dzieci i spodziewa się czwartego dziecka. W drugim miesiącu ciąży dowiaduje się od lekarza, że ma złośliwego guza macicy. Jedynym sposobem walki z rakiem jest usunięcie ciąży. Joanna jednak stanowczo mówi do lekarza: "Jeśli chodzi o dokonanie wyboru między mną a dzieckiem, proszę się w ogóle nie wahać. Proszę wybrać - żądam tego - dziecko. Ratujcie je!". 7 miesięcy później, w Wielką Sobotę, święta rodzi zdrową dziewczynkę. Kilka dni potem Joanna jest w stanie agonii. Daje ostanie wskazówki swojemu mężowi, dzieci powierza swojej siostrze i umiera.

Kiedy ktoś zacznie kalkulować czy wybór dokonany przez św. Joannę był najlepszy, to dojdzie pewnie do wniosku, że lepiej w tym przypadku byłoby dokonać aborcji. Błąd w tym myśleniu jest taki, że św. Joanna wcale nie kalkulowała, tylko kochała. Jej wybór trzeba rozważać tylko w kategorii miłości. Dzisiaj za dużo liczymy, a za mało kochamy.

środa, 27 kwietnia 2011

św. Zyta - odważna kobieta

Na pierwszy rzut oka wyróżniała się ogromną cichością. Jako służąca, była posłuszna swoim panom, mimo że początkowo źle ją traktowali. Przez pokorną służbę zyskała ich sympatię. Ta cicha dziewczyna potrafiła jednak być niezwykle odważną i twardą osobą. Widać to szczególnie w jej relacjach z mężczyznami. Otóż zdarzyło się jej być napadniętą przez jakiegoś rozpustnika. Pojedynek ten został wygrany oczywiście przez... Zytę, która poważnie zraniła swojego napastnika na twarzy i rękach. Innym razem z kolei jeden ze służących pozwalał sobie na bezwstydne dowcipy w obecności Zyty. Zagroziła więc ona gospodarzom, że będzie musiała z tej przyczyny opuścić ich dom. Oni jednak nie chcąc stracić tak cennej służącej, wydalili owego bezwstydnego młodzieńca.

Myślę, że dzisiaj zbyt często brakuje ostrej reakcji ze strony kobiet na niektóre zachowania mężczyzn. Szybkie uderzenie w twarz więcej dobrego przyniesie niż głupia tolerancja na bezwstydne gesty czy też słowa.

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Św. Marek - żył w otoczeniu świętych

Jego matka udostępniała swój dom jako miejsce spotkań Kościoła jerozolimskiego. Jest całkiem prawdopodobne, że to właśnie w tym domu odbyła się Ostatnia Wieczerza. Ciekawe w jakim stopniu postępowanie mamy ukształtowało młodego Marka.
Następnie był współpracownikiem wielkich apostołów: Piotra i Pawła. Towarzyszył im w podróżach misyjnych. Wypełniał zlecone mu przez nich zadania. Ciekawe ile się od nich nauczył.

Świętość jest wynikiem łaski Bożej i wysiłków człowieka. Myślę, że często tą łaską Bożą są po prostu ludzie, których nam daje Bóg, abyśmy od nich czerpali różne dobra. Warto czasem zastanowić się kim się otaczam. Prawdziwe bowiem jest przysłowie: "Kto z kim przystaje, takim się staje".

Poniżej można obejrzeć filmik nakręcony na placu św. Marka w Wenecji. Jest tam również widoczna Bazylika pod wezwaniem tego świętego. Marek jest patronem Wenecji.


sobota, 23 kwietnia 2011

W oczekiwaniu na zmartwychwstanie

Wielka Sobota to czas ciszy. Cisza to jedyne co pozostaje po wczorajszym dramacie Krzyża. Jednocześnie w tym milczeniu doświadczamy mocy nadziei, która nie pozwala nam popaść w rozpacz. Jest to nadzieja na zmartwychwstanie. Dzisiaj podzielę się z Wami krótką refleksją związaną z patronem dzisiejszego dnia - św. Wojciechem.
Jego życie nie obfitowało w sukcesy: nie widział on efektów swojej posługi biskupiej, zamordowano 4 jego braci, a jego wyprawa misyjna do Prus pozornie zakończyła się fiaskiem. Jednakże dopiero jego męczeńska śmierć sprawiła, że cały jego ziemski żywot wydał obfite owoce. Dzięki jego relikwiom Kościół w Polsce niezwykle silnie się rozwinął, a kult świętego jest bardzo żywy do dzisiaj.
Trzeba doświadczyć śmierci, aby móc doświadczyć zmartwychwstania. Życzę Wam z okazji tych Świąt, abyście umierali dla Boga i razem z Nim powstawali z martwych.
Grób św. Wojciecha w katedrze gnieźnieńskiej

czwartek, 21 kwietnia 2011

Uwierz, a zrozumiesz - św. Anzelm z Canterbury

Wkroczyliśmy właśnie w czas przeżywanie wielkich Tajemnic naszej wiary. Nie raz przekraczają one nasz rozum. Bardzo dobrze wpisuje się w ten klimat nasz dzisiejszy święty - Anzelm z Canterbury. Był jednym z najbardziej światłych umysłów średniowiecza. Z zapałem poszukiwał racjonalnego zrozumienia dla prawd wiary.  Pierwszeństwo dawał jednak wierze, a nie rozumowi. Napisał słynne zdanie: "Nie staram się bowiem zrozumieć, abym uwierzył, ale wierzę, bym zrozumiał".

Myślę, że takie podejście do tajemnic Paschalnych ułatwia nam dobre przeżycie Świąt. Zamiast rozumowego rozmyślania, lepiej jest na początku po prostu uwierzyć w te wszystkie dzieła zbawcze dokonane przez Boga. Wtedy dopiero można coraz bardziej rozumowo je zagłębić. Nie tylko sucho poznawać, ale kontemplować je i fascynować się nimi.

środa, 20 kwietnia 2011

Św. Agnieszka z Montepulciano - miała klasę

Kiedy miała jedynie 15 lat, została przełożoną klasztoru. W tak młodym wieku dbała o finanse swojego zgromadzenia, a pod jej kierownictwo duchowe zaczęły zgłaszać się nowe kandydatki. Co najważniejsze, swoje obowiązki wykonywała z takim powodzeniem, że cieszyła się dużym poważaniem wśród lokalnej ludności. Agnieszka bardzo szybko musiała stać się odpowiedzialną i wewnętrznie ułożoną osobą.
Klasztor w Montepulciano,
gdzie przełożoną była św. Agnieszka; fot. Beckstet

Nie każdy ma predyspozycje do tego, by zarządzać instytucją rangi zgromadzenia zakonnego. Nie chodzi tu tylko o odpowiednie wykształcenie, bo przecież Agnieszka nie skończyła zarządzania czy rachunkowości, a mimo to świetnie wykonywała powierzone jej zadania. Chodzi o właściwie ukształtowaną osobowość, którą zyskuje się poprzez pracę nad samym sobą. Wtedy człowiek staje się gościem z klasą. Tacy byli właśnie święci. Nie bali się nowych wyzwań, odważnie działali w swoim otoczeniu, a samo przebywanie z nimi było przyczyną nawrócenia.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Św. Ryszard Pampuri - nie chodził w nowych butach

Był świetnie wykształconym lekarzem lekarzem, ale co ważniejsze - swoją pracę traktował jako służbę miłosierdzia. Nie raz zdarzało się, że po wizycie u pacjenta wracał w innej parze butów. Brał od swoich podopiecznych stare i zniszczone obuwie, a zostawiał im swoje. Mówił przy tym: "Ja jeżdżę bryczką, a on chodzi pieszo, więc zdziera więcej butów niż ja". Zadziwiający sposób myślenia. Ukonkretnienie wyobraźni miłosierdzia, o której mówił Jan Paweł II.


Aby mieć postawę, jaką reprezentował św. Ryszard, trzeba postępować wbrew powszechnej dzisiaj mentalności zysku, która często każe pytać: "A co ja z tego będę miał/a?". To jest paskudne pytanie, które może bardzo wiele zniszczyć w relacjach międzyludzkich. Ten kto je zadaje chyba nie doświadczył, że dobro, którym obdarowaliśmy innych, wraca do nas i to jeszcze zwielokrotnione.

sobota, 16 kwietnia 2011

św. Bernadetta Soubirous - nie chciała być sławna

W wieku 15 lat doświadcza 18 maryjnych objawień we francuskiej miejscowości Lourdes. Po 4 latach Kościół uznaje prawdziwość tych objawień. Małe miasto u podnóża Pirenejów zyskuje rozgłos. Zaczynają tam pielgrzymować tysiące wiernych, Bernadetta jest na ustach całego świata. Przed młodą dziewczyną otwierają się drzwi do sławy... Ona tymczasem wybiera się do zakonu i tam spędza resztę swojego życia. Uważa, że jej misja się już skończyła, a rozpoczęła się misja Matki Bożej.

Pokora Bernadetty może nas zawstydzać. Nie pozwoliła ona, aby zwracano na nią uwagę. Wskazywała przez cały czas nie na siebie, ale na Boga. Myślę, że pasują tu słowa ks. Twardowskiego: "Miłość, której nie widać, nie zasłania sobą".

Obejrzyjcie krótki filmik, na którym pokazane jest nienaruszone ciało się św. Bernadetty... 130 lat po jej śmierci.

czwartek, 14 kwietnia 2011

Jak jedno wydarzenie decyduje o całym życiu - o św. Ludwinie

Była jedną z najpiękniejszych kobiet XIV-wiecznego Rotterdamu. Wielu starało się o jej rękę. Ona tymczasem już w wieku 7 lat złożyła Bogu śluby czystości. Najwyższy jednak wziął sprawy w Swoje ręce i sam postanowił pokierować życiem św. Ludwiny.
W wieku 15 lat święta uległa bardzo poważnemu wypadkowi podczas zabawy na ślizgawce. Do końca życia była prawie w całości sparaliżowana i przykuta do łóżka. Od momentu tego wypadku Ludwina stała się przedmiotem odrazy - wszyscy adoratorzy odsunęli się się od niej, a z jej odleżyn wydobywała się cuchnąca ropa. Święta początkowo wolała umrzeć niż żyć w takim stanie. Wszystko jednak odmieniło się za sprawą pewnego księdza, który ukazał jej postać cierpiącego Chrystusa. Odtąd łączyła się ona w swoim cierpieniu z Bogiem. Wywołało to niesamowite efekty. U jej łóżka zaczęły gromadzić się tłumy ludzi prosząc ją o modlitwę i radę. Bóg obdarzył ją łaską wizji i proroctw. Przez ostatnie 19 lat życia żywiła się jedynie Komunią Świętą, a jej rany zaczęły wydawać przyjemny zapach cynamonu i imbiru...

Czasem wystarczy zmienić tylko jedną rzecz, aby zmieniło się całe nasze życie. Pan Jezus na pewno wie, gdzie ta zmiana jest potrzebna.

środa, 13 kwietnia 2011

Prawda zobowiązuje - o św. Marcinie I

Św. Marcin I został papieżem w okresie, kiedy władza świecka miała ogromny wpływ na Kościół. Mimo to wcale nie liczył się on z cesarzem, gdyż ważniejsza była dla niego prawda. Panujący wtedy cesarz Konstans II był zwolennikiem herezji monoteletyzmu (mówiącej, że Jezus miał tylko jedną wolą - boską, co w perspektywie wykluczało to, że był On prawdziwym człowiekiem), a nawet zabronił on dyskusji na ten temat. Tymczasem już w pierwszym roku swojego pontyfikatu Marcin I zwołał sobór, który jasno potępił monoteletyzm oraz edykt cesarski zakazujący dyskusji na temat liczby woli Jezusa. Uchwały soborowe zostały rozesłane do całego duchowieństwa oraz do cesarza. Nie trudno było przewidzieć jego reakcję. Nakazał on porwać papieża, a następnie skazał go na wygnanie. Marcin I był ostatnim papieżem-męczennikiem.

Wierność prawdzie nie może mieć granic. Jeśli ktoś myśli na przykład: "Będę mówił prawdę tylko do momentu, kiedy będzie mnie to zbyt dużo kosztowało", to potencjalnie już trwa w kłamstwie. Prawda natomiast jest bezwarunkowa.

wtorek, 12 kwietnia 2011

św. Zenon z Werony - umiał czerpać dobro od innych

Swoje wspomnienie ma dzisiaj św. Zenon z Werony. Ten biskup skutecznie ochraniał swoją trzodę przed niebezpieczeństwami herezji arianizmu (która negowała, że Chrystus był Bogiem) oraz pogaństwa. Nie mamy pewności jak wyglądała śmierć tego świętego, ale wiemy, że na początku był on czczony jako męczennik.

Ciekawe jest to, że jako młody chłopak był świadkiem męczeństwa św. Arkadiusza. W jednym ze swoich kazań Zenon dokładnie opisuje do wydarzenie. Arkadiuszowi odcięto wszystkie kończyny, a gdy ten mimo to nie wyparł się wiary, ścięto mu głowę. Wydawać by się mogło, że oglądanie tak tragicznej sytuacji wpłynie bardzo negatywnie na rozwój dorastającego Zenona. Myślę jednak, że to właśnie świadectwo Arkadiusza dało impuls Zenonowi do stania się świadkiem Chrystusa. Świadectwo zrodziło świadectwo.

Trzeba nauczyć się tego, aby właściwa postawa innych ludzi mobilizowała mnie do czynienia wielu dobrych rzeczy. Zamiast obojętności, porównywania się czy też rodzącej się zazdrości przyjmijmy napotkanego świadka Chrystusa jako dar od Boga. Ten dar ma nas skłonić do nawrócenia.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Św. Gemma Galgani - dzielna w dźwiganiu krzyża

Od teraz będę skupiał się na świętych i błogosławionych, którzy są patronami dnia.

Dzisiaj przywołujemy w pamięci św. Gemmę Galgani. Postać ta doskonale wpisuje się w przeżywanie Wielkiego Postu. Doświadczyła ona w życiu ogromnie dużo cierpienia. Ciężko chorowała (gruźlica kręgosłupa, zapalenie opon mózgowych), cierpiała nędzę, a ponadto otrzymała od Boga stygmaty. Najciekawsze jest jednak to, że niektórzy ludzie, którzy przebywali z Gemmą, wcale nie zdawali sobie sprawy o jej udrękach. Jej radość, cichość i zupełna normalność jakby pokonywały ciężar cierpienia. Gemma musiała być bardzo silną wewnętrznie osobą.

Najłatwiej jest ponarzekać, pożalić się, poopowiadać innym jak mi jest ciężko. Tylko że wtedy obarczamy innych naszymi troskami, zamiast obdarować ich jakimś dobrem, chociażby uśmiechem. Myślę, że człowiek, który cierpi, a jednak cały czas stara się czynić dobro wokół siebie, jest dla nas szczególnie mocnym znakiem nadziei i Bożej miłości.

sobota, 9 kwietnia 2011

Św. Bernard - co on w sobie miał?

Takie pytanie sobie zadałem, kiedy czytałem o tym świętem. W młodym wieku został on cystersem i do wstąpienia do tego samego zakonu namówił wszystkich swoich 5 braci (jeden z nich miał już rodzinę!), swojego wuja i 30 kolegów. Żywoty świętego mówią nawet, że powstała w tym czasie panika u młodych kobiet, że nie będą miały mężów, bo Bernard wszystkich najlepszych kawalerów zabrał ze sobą do zakonu. Co on w sobie miał?

Czasem spotykamy w życiu ludzi, którzy są czymś zafascynowani, mogliby o tym mówić godzinami, bo to coś stanowi ich pasję. Mogą być na przykład pasjonaci piłki nożnej, psów czy też kuchni włoskiej. Natomiast św. Bernard był pasjonatem Pana Boga. Jezus był niego pewnie całym jego życiem, jego największą miłością. Dlatego właśnie był tak sugestywny i przekonujący, kiedy mówił o sprawach Bożych.

Dzisiaj również napotykam ludzi, którzy z błyskiem w oku mówią o Jezusie. Widać po nich, że żyją z Nim w głębokiej relacji. Bo jeśli dla kogoś Bóg jest nudny, to znaczy, że tak na prawdę Boga jeszcze nie poznał.
Klasztor w Clairvaux, gdzie św. Bernard był opatem
( fot. Jean-Christophe Benoist)

piątek, 8 kwietnia 2011

Czego się nie robi dla Boga? - św. Stanisław Kostka

Na rysunku św. Stanisław wygląda na grzecznego chłopca i nie wydaje się, by stać go było na jakieś nadzwyczajne i ryzykowne posunięcie. Zresztą taki chyba panuje o nim stereotyp. W rzeczywistości był on jednak zupełnie inną osobą.

Chciał zostać jezuitą. To pragnienie było tak silne, że za radą św. Piotra Kanizjusza, którego spotkał w Bawarii, udał się pieszo do Rzymu. Droga ta liczyła około 1000 km i wiodła przez Alpy. Stanisław odbył tę wędrówkę samotnie w wieku 17 lat. W końcu czego się nie robi dla Chrystusa?

Pewnie tylko dla niewielu osób to pytanie pozostanie retoryczne. Reszta zacznie wymieniać, że dla Chrystusa nie warto się przemęczać, dawać z siebie wszystko, poświęcać czas itp. Powiedzą oni, że i tak z tego nie będzie żadnej korzyści. Tylko dziwne jest to, że jakimś trafem święci, a wśród nich Stanisław Kostka, całe swoje życie poświęcali Bogu i nigdy nie słyszałem, żeby tego żałowali.

środa, 6 kwietnia 2011

Pełna energii - bł. Karolina Kózkówna

Karolina to moja dobra przyjaciółka. Doświadczyłem mocno jej wstawiennictwa u Boga.

Zginęła ona w wieku 16 lat w obronie swojej czystości, jednak chcę tutaj zwrócić uwagę na coś innego. Otóż Karolina przez ostatni czas swojego życia spała jedynie po 4-5 godzin na dobę. Ta młoda dziewczyna była tak bardzo zaangażowana w czynienie dobra, że skracała sobie swój sen. Przykładowo organizowała ona katechezy dla wiejskich dzieci, z postanowienia księdza proboszcza prowadziła przygotowanie  młodych parafian do I Komunii oraz do bierzmowania, pomagała swojemu wujowi w kierowaniu biblioteką, a do tego, jak poświadczyło jej rodzeństwo, to właśnie na nią najbardziej mogli liczyć jej rodzice. Trzeba też dodać, że była jedną z najlepszych uczennic w szkole. Niezwykle dynamiczna osoba.

Popularne jest dzisiaj ciągłe tłumaczenie się, że nie ma się czasu. Najłatwiej jest tak powiedzieć i przy tym skutecznie można kogoś zbyć. Ja jednak bardzo cenię ludzi, którzy nie używają tego argumentu i którzy po chwili namysłu wskazują konkretny termin, kiedy mogą na przykład zrobić coś, o co proszę albo spotkać się. Karolina ogarniała mnóstwo różnych obowiązków w ciągu dnia, obyśmy i my byli tak dobrze zorganizowani i uporządkowani.

wtorek, 5 kwietnia 2011

Niepoprawny politycznie - św. Wojciech

Długo nie musiałem myśleć od którego świętego rozpocząć. Wybór szybko padł na mojego patrona - św. Wojciecha.
św. Wojciech na witrażu
w kościele w Darłowie
To, co najbardziej mi się u niego podoba, to podążanie wyłącznie za tym, co jest miłe Bogu, a zarazem wcale nie jest mile ludziom. Mój patron był biskupem Pragi i 2 razy opuszczał miejsce swojego posługiwania. Bynajmniej nie wyjeżdżał na wakacje, ale zmuszała go do tego sytuacja w jego stolicy biskupiej. Pierwszy raz opuścił Pragę po 5 latach służby, gdyż nie widział efektów swoich działań. Ciągle powszechne były w Pradze niemoralne obyczaje duchownych i ogólne zeświecczenie społeczeństwa. Nic nie dawały jego wysiłki. Po ponad trzech latach Wojciech wrócił jednak do Czech. Tym razem zgromił postępowanie ludzi związanych z pewnym wielmożnym rodem, rzucając na nich klątwę. Poprzez to popadł w konflikt z arystokracją i ponownie opuścił miasto. Kolejny raz Prażanie już nie chcieli go u siebie widzieć.

Ludzie tak często chcą, aby wszyscy ich lubili. Wolą nie narażać się, aby tylko nie utracić dobrych stosunków z ludźmi. Szkoda tylko, że tracą wtedy coś o wiele cenniejszego - honor i czyste sumienie.

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Witajcie!

Kiedy dowiaduję się co przytrafiało się świętym i błogosławionym w ich życiu, jakich dzieł się podejmowali lub jak radzili sobie z trudnościami, to zawsze moje serce jest poruszone. Zadziwia mnie to, jak wielkich rzeczy może dokonywać człowiek i jak ciekawe może być jego życie, kiedy zaufa Bogu. Patrzenie na świętych motywuje mnie zarazem do podążania swoją droga świętości. Czasem nawet jestem trochę wkurzony na siebie, że nie wykorzystuję maksymalnie czasu, jaki mam tu, na ziemi. Bo oni właśnie umieli tak genialnie przeżyć swoje życie.
Stąd właśnie wziął się temat mojego bloga. Zafascynowany świętością, będę opisywał tutaj różne epizody, historie i przygody z życia osób kanonizowanych lub beatyfikowanych przez Kościół. W każdym poście znajdzie się także moje krótkie przemyślenie lub komentarz. Chcę przez to pokazać, że świętość to nie żaden obciach, ale jest to najlepszy, najszczęśliwszy, chociaż wcale nie najłatwiejszy sposób na życie.
Zapraszam czytelników do współtworzenie razem ze mną tego bloga i wskazywania mi kierunku rozwoju mojego internetowego notatnika.